foto1
Malownicze krajobrazy
foto1
Zachwycająca przyroda
foto1
Ekscytujące sporty
foto1
Turystyka
foto1
Odpoczynek
Witajcie w Jodłowniku !


Góry Sowie

Informacje o regionie...

Więcej...

Sołectwo Jodłownik

Informacje o sołectwie Jodłownik. Dane statystyczne, statuty, dane kontaktowe

Więcej...

Gmina Dzierżoniów

Informacje ogólne o Gminie...

Więcej...

Historia

Opis miejscowości wraz z historią....

Więcej...

Kalendarz

Brak wydarzeń w kalendarzu
Pn Wt Śr Cz Pt So N
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31

Wiele setek lat temu na wyniosłych, postrzępionych skałach Gór Sowich, nieopodal szczytu Kalenica, wybudowano niewielki zameczek. Mały gródek nie posiadał strzelistych wież, wielkich komnat, ani wysokich zębatych murów...

Zbudowany z grubych bukowych belek pozyskanych z otaczającego go lasu był skromny, ale i przytulny. Jego budowniczym był rycerz Stanko, który zamieszkał tu wraz ze swoją niewielką drużyną. Stanko był z natury niepokornym samotnikiem. Za nic miał miejski gwar, niechętnie pojawiał się w dolinach a całe dnie spędzał polując w lasach lub jeżdżąc konno wśród wzgórz otaczających Kalenicę. Nie ulegał on zbyt łatwo wdziękom i gestom białogłowych.

Pewnego jednak dnia podczas jednej z górskich wypraw w okolice Jodłownika spotkał na swej drodze piękną, błękitnooką, jasnowłosą dziewczynę imieniem Iza. Gdy tylko na siebie spojrzeli nagłe uczucie odezwało się w ich sercach. Pokochali się tak bardzo, że już niebawem wzięli ślub. I tak po latach samotnej rycerskiej młodości Stanko szczęśliwy był u boku Izy, szczęśliwa z nim była i ona. Legenda jednak nie kończy się tutaj. Już po kilku miesiącach bowiem, dotarła do górskiej siedziby Stanka wiadomość, że oto sam papież wzywa rycerstwo z całego Śląska i Czech, by ruszyło na świętą krucjatę w obronie Grobu Chrystusa. Cóż było robić, honorowy Stanko odpowiedział na wezwanie i szykował się na krucjatę. Gdy wraz ze swoim giermkiem opuszczał swój gródek żegnała go zapłakana Iza. Podarowała mu własnoręcznie wyhaftowaną jedwabną chustę, a Stanko rzekł na pożegnanie: "Czekaj na mnie wiernie i strzeż pilnie naszego dziecięcia".

Trzy miesiące po wyjeździe męża Iza urodziła pięknego i zdrowego syna. Dziecko rosło z tygodnia na tydzień zapowiadając się na godnego dziedzica. Jak wszyscy mawiali był bardzo podobny do ojca, choć oczy miał duże i jasnoniebieskie po matce. Mijały miesiące, zmieniały się pory roku, a po długiej zimie nastała wyczekiwana wiosna. Gdy wokół gródka pod Kalenicą wciąż jeszcze leżały resztki śniegu, w dolinach kwitły już kwiaty. Ciepły wiatr unosił wysoko w góry zapach ogrodów i łąk, a do uszu Izy raz po raz dochodziły dalekie odgłosy zabaw, biesiad i muzyki. Iza zaczęła tęsknić za życiem wśród ludzi, zabawą, również za silnym męskim ramieniem.. Któregoś razu nie wytrzymała i postanowiła odwiedzić pobliskie, położone w dolinie miasteczko. Gdy tylko zjechała z gór na dół, pochłonął ją gwar, rozmowy z ludźmi, a wieczorem biesiada i tańce. Gdy późno w nocy wracała ku swej siedzibie, życie wysoko w górach wydawało się jej szare i pozbawione sensu. Wkrótce zaczęła znikać ze Stankowego zameczku coraz częściej. Bywały tygodnie, że co wieczór ruszała ku tętniącym życiem wsiom i miasteczkom.

Pewnej nocy gdy w bawiła Jugowie, poczuła nagle silny lęk... Dziwny ten stan wzmagał się z każdą minutą i coś kazało Izie wybiec z gospody . Nagły powiew zimnego wiatru z gór przeniknął jej ciało i coś kazało jej biec co sił do zamku. Gdy dotarła tam wreszcie i wbiegła do komnaty oczom jej ukazała się straszny widok. Dziecko leżało w łóżeczku bez życia. Głowa jego opadła na jedno z ramion, a sine usta dawały znać, że śmierć zebrała już swoje żniwo. Przy dziecięcym łóżeczku leżała zaś zwinięta w kłębek żmija. Wpełzła ona nocą do pustej komnaty i wpuściła w niewinne ciałko śmiertelny jad. Nagle do Izy ze wszystkich stron zaczęły docierać przejmujące szepty: " Czekaj na mnie wiernie, strzeż pilnie naszego dziecięcia". Oszalała z rozpaczy wybiegła z zamku kierując swe kroki ku groźnie sterczącym w jasnym blasku księżyca pobliskim skałom. Po raz ostatni rozejrzała się po okolicy gdzie dane jej było przeżyć szczęśliwe chwile u boku Stanka, po czym odbiła się lekko i rzuciła w przepaść..

 

Kilka stuleci później, pewnego jesiennego popołudnia drwal z Przygórza ścinał w tym miejscu świerczynę. W pewnej chwili do jego uszu dobiegł kobiecy szloch. Przestraszony, ale jeszcze bardziej zaciekawiony nasłuchiwał. Nagle ujrzał przed sobą damę niezwykłej urody. Był to duch nieszczęsnej Izy. Choć trwoga ogarnęła jego serce dał się uwieść łagodnemu głosowi zjawy. Opowiedziała mu ona o tragicznych wydarzeniach z dawnych lat: o spełnionej miłości, rozstaniu, swojej lekkomyślności i zaniedbanym zaufaniu. Co zobaczył i usłyszał przekał dalej, a od tego dnia skała z której w przepaść skoczyła Iza zwana jest Żmijem.

 

żródło:www.gory-sowie.pl

 

Licznik odwiedzin

Dzisiaj 24

Wczoraj 27

Wszystkich 888415

Kubik-Rubik Joomla! Extensions

Pogoda Jodłownik z serwisu